Endo-life balance
Setki razy obijała mi się o uszy koncepcja Work-life balance, więc dlaczego nie Endo-life balance? W końcu dla kobiet z endometriozą to nie pracoholizm jest największym problemem. Więc co to oznacza? Zaraz Ci wytłumaczę, ponieważ sama stworzyłam tą wersję life balansu.
Endo-life balance to sztuka znalezienia balansu pomiędzy życiem a endometriozą. Jak się całkowicie nie zatracić w chorobie i pamiętać o byciu sobą. Tak, do sztuki to można zaliczyć. Nie łatwo pamiętać kim się było, jakie miało się plany, marzenia i hobby przed diagnozą. Choroba wymaga przewartościowania naszego życia. Zazwyczaj na lepsze. Gdy nasze złe nawyki idą w zapomnienie, to niech idą. Ale co w przypadku, gdy endometrioza zabiera nam wszystko i nie myślimy o niczym innym? Pochłania nasze życie bez reszty, poświęcamy na nią 100% i w międzyczasie zapominamy o sobie. Taki paradoks. Bo to my jesteśmy chore więc sprawa dotyczy nas, jednak tylko w aspekcie choroby. A gdzie cała reszta? Plany, marzenia, hobby, i poczucie spokoju? Bywa, że nie tylko zaburza to naszą harmonię, ale i innych osób żyjących w naszym otoczeniu, takich jak np. partner, mąż, dzieci. W takiej atmosferze droga do zdrowia niestety się tylko wydłuża.
Zaburzony balans na co dzień
Jak to się dzieje, że choroba przewlekła tak bardzo zmieniła Twoje życie? Wiele musiało się zmienić. Począwszy od mleka jakie pijesz po plany odnośnie macierzyństwa. Czasem to drobne modyfikacje, a nieraz całkowite przeistoczenie swojego planu na życie. Ale zarówno te drobnostki jak i wielkie zmiany składają się na zaburzenie Twojej dotychczasowej harmonii. I w tej całej kupie chaosu trzeba odnaleźć jakąś równowagę i to poukładać. Jeśli tego nie zrobisz, to życiem zawładnie choroba, a Ty będziesz czuć tylko frustrację, żal i nieszczęście. A stan psychiczny jest równie ważny jak i fizyczny.
Przy endometriozie ciężko oddzielić życie codzienne od choroby, ponieważ w najmniej spodziewanym momencie ona Ci o sobie przypomni. Nagły ból, gdy właśnie miałaś wyjść na spotkanie? Twoim hobby jest sport, ale musisz dziś odpuścić trening, bo nie jesteś w stanie wstać z łóżka? Planowałaś dziecko, ale znowu się nie udało? Nagły ból przy stosunku odbierający przyjemność w ciągu jednej sekundy…
Zaczynasz coraz więcej czytać na ten temat, co nie jest niczym złym w odpowiednim umiarze. Coraz więcej o tym myślisz, masz lęki czy jak gdzieś pójdziesz, umówisz się z kimś, to plany ponownie się pokrzyżują. Zjesz coś czego nie powinnaś nawet w niewielkiej ilości i już się zastanawiasz, jakie to będzie miało skutki. Ciągle obserwujesz swoje ciało.
Endometrioza zaczyna dotykać każdego aspektu Twojego życia, wszystko widzisz poprzez pryzmat choroby i zaczynasz się w tym dusić i czuć się nieszczęśliwa. To oznacza, że ta równowaga została zachwiana. Twoje życie codzienne to nie może być w 100% choroba. Tak się po prostu nie da.
Jak w takim razie zachować Endo-life balance? Zaakceptować to, na to nie mamy wpływu. Jeśli musisz zostać w łóżku i odwołać spotkanie ze znajomymi, to bierz koc, termofor i dobrą książkę i nie użalaj się nad tym przez następny tydzień. Bo czy miałaś na to jakiś wpływ?
Obraz siebie i swojego ciała
Spójrz w lustro i zastanów się kogo widzisz. Co pierwsze przychodzi Ci na myśl?
Czy widzisz tą samą kobietę/dziewczynę co przed diagnozą? Pamiętasz co lubiłaś robić dla przyjemności i z czego się śmiałaś? Jakie miałaś zainteresowania?
Często patrząc w lustro widzimy po prostu ciało. Patrzysz i widzisz ciało, które choruje i które sprawia Ci ból. Widzisz powiększony brzuch albo blizny. Spróbuj dostrzec coś więcej. Gdy widzisz 100% ciała i choroby, zamień to na 50/50. I to nie jest proporcja 50% choroby i 50% nieszczęścia!
To 50% ciała, ale w tym ciele znajdź coś wiecej, np.: ładne włosy, zgrabne nogi. Drugie 50% to Ty w środku, to kim jesteś. I pamiętaj, nie jesteś chorobą.
Pragnienie posiadania dziecka
Endometrioza często utrudnia zajście w ciążę. Ten temat jest delikatny. Bywa, że chęć posiadania dziecka jest tak silna, że nasze życie poświęcone jest tylko temu. Niektóre osoby przestają się spotykać ze znajomymi, bo oni mają dzieci. Sam widok dziecka, czy kobiety w ciąży jest nie do zniesienia. Ile da się tak pociągnąć? Czy jesteś w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie: „Czy jeśli nie będę miała nigdy dziecka, to będę szczęśliwa?”. Nie chodzi tu o zaprzestanie starań albo rezygnację, ale posiadanie dziecka nie może nas definiować jako kobiety ani przekreślać całego naszego życia.
Nie można w zupełności uzależniać swojego szczęścia tylko od tego, bo znów zapominamy o sobie. Być może niektóre osoby się z tym nie zgodzą. Oczywiste jest to, że czujemy się wtedy nieszczęśliwe, ale trzeba przyjąć to koło ratunkowe w postaci balansu, bo inaczej skończyć się to może tylko depresją.